niedziela, 18 maja 2014

Składanie i montaż głowicy

Miał być post o głowicy, więc oto jest. Jak już wspominałem, w komorach było sporo nagaru, zatem miałem co szorować. Na początku trochę źle podszedłem do tematu i szlifowałem grzybki, ale potem przypomniałem sobie o szczotce drucianej na szlifierkę i nią czyściłem. Jedynie trzonki, w obawie o zniszczenie, oczyszczałem ręcznie.
Tak wyglądały zawory:


Po wyczyszczeniu wyglądały nieźle :)
Natomiast głowica po ostatecznych pieszczotach kanałów, umyciu i dotarciu zaworów oraz przeszlifowaniu prezentowała się następująco:




Najwyższy czas, aby zacząć ją składać. Zawory, sprężyny, podkładki i zamki umyłem ze starego oleju i osadów.


Te zdjęcia doskonale oddają mój pedantyzm :P Ale to chyba jedyna rzecz, która mi w miarę wychodzi. Więc się starałem, w sumie miałem ogromne ilości wolnego czasu, w związku z tym spędzałem długie, samotne wieczory siedząc nad silnikiem. Choć bardzo chciałem być wtedy gdzie indziej...
Przechodzimy do składania, kilka zdjęć z każdego etapu. Miałem wyjątkowe natchnienie do pstrykania tamtego wieczoru, jak tak patrzę na ilość zdjęć, które wykonałem.




Uszczelka pod głowicę także przeszłą małą modyfikację. Oryginalnie otwory przez które przepływa płyn chłodniczy są tragicznie małe. W celu poprawienia krążenia płynu przez głowicę powiększyłem je jakieś 5 razy. Naturalnie robotę wykonałem dremlem, strasznie trudno było nie wyjechać z dziurki, żeby nie uszkodzić uszczelki. Zmodyfikowane zostały te górne 3 kropeczki. Miały może z 6-7 mm średnicy. Śmiechu warte, jeśli popatrzeć na rozmiary dolnych otworów.


Montujemy. Uszczelka położona, głowica na swoim miejscu, śruby naoliwione, klucz dynamometryczny w łapkę i jazda.
Dalej to już w sumie łatwizna. Zapakowanie popychaczy z zakupionej głowicy. Widać, że ta głowica, którą kupiłem też już przeszłą wymianę wałków i szklanek ;) Fabryczne szklanki nie mają logo producenta, tylko logo Fiata.


Najważniejsze, że są nieuszkodzone i mam nadzieję, że takie zostaną. Dbam o eksploatacyjne rzeczy, więc nie powinno mnie nic złego ze strony krzywek spotkać. Co wcale nie znaczy, że nie spotka :P

Kolejnym krokiem był montaż wałków rozrządu. Przy okazji pobawiłem się wariatorami od zmiennych faz rozrządu. Rozebrałem oba (z mojej głowicy i z tej zakupionej) i porównywałem. W sumie doszedłem tylko do różnicy w długości sprężyn, tą krótszą nieco rozciągnąłem przed montażem. Poza tym wariatory umyłem bardzo dokładnie, bo było w nich niesamowicie dużo takiego metalowego pyłu, nie wiem co tak się wyciera w tym silniku, że zostawia tyle bałaganu. Może to właśnie sam wariator. Niedługo poświęcę wariatorowi osobny post, bo moje zabiegi przy nim nie pozwoliły ustrzec się jego terkotania... I zamiast pomrukującego silnika mam diesla pod maską... Niestety, tttm. Ja siłą rzeczy musiałem to przeżyć to na swojej skórze. Ale mam drugi wariator, trochę więcej już o nich wiem. Jestem pełen nadziei, że pozbędę się "bocianów" spod pokrywy zaworów ;)


Już prawie koniec. Po wypucowaniu panewek wałków i zamontowaniu nowych uszczelniaczy przyszedł czas na ich montaż.


Całość zaczęła przypominać silnik :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz