środa, 27 sierpnia 2014

Wyprowadzam sie do Kambodży.

Podobno jak się gadka nie klei, to najlepiej porozmawiać o pogodzie. Ja nic mądrego do powiedzenia nie mam, więc dam dziś upust swojej pogodowej frustracji.
Ja się bardzo grzecznie pytam. Czy kogoś po!&*#$o?? Sierpień jest. LATO! W grudniu było cieplej.

no. lepiej mi.


Żeby nie było, że tak sucho i w ogóle bezsensu, to taki przebieg ostatnio mi stuknął pod domem.

Foty biedne, bo z telefonu.
bobranoc

niedziela, 24 sierpnia 2014

Niby relacja wyjazdowa.

Ostatnio zostało mi wypomniane, że nic nie piszę na blogu. Więc mimo mamtowdupizmu nowy post. Witajcie po prawie miesięcznej przerwie.

Przy samochodzie w sumie nie działo się wiele, ale chyba doszedłem do końca walki z LPG, więc parę słów na ten temat wypada napisać.

Po nieudanych próbach regulacji przez znajomego impreza skończyła się założeniem parownika w wersji do 220KM, mniejszych dyszach na wtryskiwaczach i samochodzie jeżdżącym do doopy na lpg. Wziąłem więc sprawy w swoje ręce i rozum. Zakupiłem kabelek do gazu :) no i wyregulowałem dziada sam. Kosztowało to masę czasu, dużo paliwa i trochę nerwów, ale chyba się udało. Warto się uczyć i rozwijać. Już wyregulowałem dwie instalacje klientom, więc kabelek mi się zwrócił. Poprawiłem też pływak w butli, więc elegancko działa wskaźnik poziomu gazu. Swoją instalację kilka dni temu znowu przeregulowałem, zmniejszyłem ciśnienie na reduktorze, posprawdzałem szczelność, poustawiałem trochę mapę i obecnie testuję, ale raczej już nic nie będę musiał grzebać. Samochód ładnie jeździ i w sumie nie pali dużo. Średnie spalanie lpg wychodzi mi 12,5-13 l/100km. Co w porównaniu ze spalaniem 9-10 litrów benzyny jest jazdą niemal za pół ceny ;) Regulacja LPG nie jest trudna, ale dosyć czasochłonna i wymaga nieco wiedzy i trochę wyczucia. Moją instalację akurat reguluje się trochę debilnie, ale i jej dałem radę. Instalację, którą ma moja siostra reguluje się znacznie przyjemniej. No ale ważne, że coś nowego umiem i chyba też nienajgorzej mi to wychodzi. Choć i tak wolę  nadal szukać szmocy we wszelkiej maści sredei dupei. Mogę to robić z zamkniętymi oczami, a w regulacji lpg jeszcze brakuje mi doświadczenia.

No i to by było na tyle jeśli chodzi o takie standardowe tematy. Może więc wspomnę coś niecoś o wyjeździe, który zafundowałem sobie i wyścigówce. Nawet takiemu białemu murzynowi jak mi, należy się wypoczynek. Choć to raczej była ucieczka. Wybraliśmy się zwiedzić kawał Polski, przy okazji zahaczyliśmy o szwablandię (ale nuuuda). Pokonaliśmy prawie 2000 km, spaliliśmy cysternę gazu, puknęliśmy wielkie drzewo na polu namiotowym, ona wypiła trochę oleju (jej nowa ksywa to "dwusuwowy diesel na lpg"), nie doświadczyliśmy jakiejkolwiek usterki (tyż nuda) i tak zleciało nam 6 dni i 5 nocy w podróży.
Spakowani, zatankowani, zwarci i gotowi.
Tak żyliśmy:
 Na tym polu powyżej wyrosło tak niespodziewanie drzewo... Pierwszy raz w życiu w coś uderzyłem... :( Na szczęście szkody prawie żadne, a zderzak i tak jest do malowania. Zdecydowanie zbyt roztrzepany jestem, skupienie równe minus pięć.

Wracając do tych pierwszych razów, bardzo dużo ich ostatnio mnie dotyka/spotyka. Fajne to i niefajne. Zależy, z której strony popatrzeć. Ale to nie kącik psychologiczny.

Tak się żywiliśmy:

Klawo się tak stołuje ;) herbata smakuje jak nigdy.

Pływaliśmy na promie:
Ja sprawdzałem czy 12 km pieszo to dużo czy mało:
GPS w telefonie to spoko gadget :D a 12 km z buta to dużo. Za to ile czasu na rozmyślanie :)

I coś jako inżynier lubam mocno :) Statystyki!
Start:
I powrót:
Staty z całego wyjazdu:
Pamiętać należy, że komputer pokazuje hipotetyczne spalanie benzyny, zakłamane o jazdę na lpg, więc można to sobie wsadzić w buty. No ale jakiś wyznacznik ekonomiki jazdy jest.


Staty z dnia ostatniego, czyli długiej drogi do domu. Dawno nie spędziłem tyle czasu za kółkiem.



Nie ukrywam, że nie żałowałem sobie jadąc do domu, poza autostradą nikt mnie nie wyprzedził. Goopki w służbowych samochodach jadący 180 km/h i więcej na autostradzie się nie liczą ;)
I jeszcze zrzut z nawigacji, ale nie zawsze była włączona:
Paragony za substancję zasilającą silnik podczas wyjazdu:

I na koniec mój kunszt jako nalewacza paliwa. Tak się tankuje ;)

Nie, to nie był przypadek, ani inny fuks :P

p.s. składam nowy projekt, szczegóły wkrótce. Zdradzę tylko, że to jednoślad ;)