czwartek, 29 maja 2014

Regeneracja układu hamulcowego cd.

Kiedy wszystko było rozebrane przyszła pora na szorowanie i wreszcie malowanie. Tak prezentowały się pomalowane śruby kół.
Przyjechały z toczenia tarcze hamulcowe. Wyglądały nieźle. Przednie tarcze wyglądają słabo, ale i tak długo jeździć nie będą. Ogólnie powinny być już zmienione, ale od biedy jeszcze trochę polatają. Do tego dokupiłem najtańsze klocki. Najtańsze, ponieważ nie było sensu montować nic drogiego, skoro w planach jest bardziej ambitny zestaw hamulcowy z przodu. Na razie hamują dobrze, więc nie przejmuję się :)


Osłony tarcz hamulcowych miały bardzo zniszczony lakier, ale jeszcze nie przegniły, więc im też nadałem nowy image. Najpierw wyczyściłem je z rdzy i luźnych kawałków farby. Następnie pomalowałem farbą antykorozyjną. Na to poszedł czarny spray i na koniec dwie warstewki lakieru bezbarwnego w celu lepszego zabezpieczenia koloru. Trochę posłużą jeszcze.








Równolegle zajmowałem się przywróceniem świetności zaciskom hamulcowym. Zdjęcie przed i po czyszczeniu z zewnątrz. Jak zwykle szczotka druciana i jazda. Tłoczek i cylinder, po czyszczeniu też nabrały lepszej prezencji.


W pudełku czekały już drobne elementy układu, po kuracji w spa.
Do pomalowania zacisków użyłem podobno specjalnej farby do zacisków, dosyć drogiej. Taki komplecik kosztował chyba z 90 zł z przesyłka. No ale chciałem zrobić porządnie i mam nadzieję, że farba da radę. Na razie się trzyma. Kolor wybrałem taki, żeby się nie rzucał w oczy, bo nie lubię festynu. Jednak czarnych też nie chciałem. Skusiłem się na kolor nazwany karbon. W sumie do karbonu nie podobny, a raczej jest taki jakiś brązowo-złoty. Szału nima, ale w sumie wygląda jako tako, czyli po japońsku :)


Pomalowane zaciski i jarzma prezentowały się następująco:


Roboty przy hamulcach jest bardzo dużo, stąd też mam sporo fotek. Kolejne będą w następnym poście.

poniedziałek, 26 maja 2014

Regeneracja układu hamulcowego

Jak wspomniałem w poprzednim poście, postanowiłem się również zająć układem hamulcowym. Skoro się chce szybko jeździć, to trzeba też mieć możliwość wyhamować. Rzekłbym nawet, że najpierw trzeba mieć czym hamować, aby móc szybko jeździć. Jak postanowiłem - tak uczyniłem. Rozebrałem układ hamulcowy w mak i przeprowadziłem mu czyszczenie, szorowanie, malowanie i wszystko inne co niezbędne. Całość przeprowadzona z najwyższą starannością. Zresztą jak każda wykonywana przeze mnie praca ;)
Podczas stania nieruchomo przez te kilka miesięcy hamulce sobie elegancko zardzewiały, więc i tak coś trzeba było zrobić z nimi, bo same się nie oczyszczą zbyt dobrze.
 Tak w ogóle, to prace przy układzie hamulcowym rozpocząłem jeszcze przed wsadzeniem silnika. Wymontowałem pompę hamulcową, rozebrałem, w sumie nie miałem co czyścić, więc przemyłem, przesmarowałem odpowiednią pastą i złożyłem ;)


Kolejnym krokiem był demontaż zacisków i tarcz hamulcowych. Tarcze oczyściłem na płaszczyznach montażowych szczotką metalową montowaną na szlifierkę. Robota żmudna i bardzo brudna, ale warta porządnego wykonania. Tak przygotowane tarcze pojechały do przetoczenia. W sumie bardziej do oczyszczenia, bo tylne tarcze były przecież nowe, a przednie raczej były proste. Jednak jedynymi dobrymi rozwiązaniami przy takiej korozji tarcz jest ich wymiana lub ewentualnie właśnie profesjonalne przetoczenie.


W między czasie śruby kół przeszły renowację. Były strasznie brzydkie, więc je oczyściłem inną szczotką, tym razem montowaną na wiertarkę.


Następnie zabrałem się za jarzma zacisków, zaciski oraz osłony tarcz hamulcowych. Oczyściłem wszystko z rdzy szczotką drucianą, ręcznie, bo inaczej nie bardzo się da. Fajnie by było to wszystko wypiaskować, ale niestety nie było na to czasu, ani zbytnio funduszy, a ręcznie też się da :)


Piasty kół na płaszczyźnie, która się styka z tarczą hamulcową również wyszorowałem szczotą na szlifierkę, aby były czyste, gładkie i nie było ryzyka niepoprawnego montażu oczyszczonych tarcz. Jest to niezwykle istotny element całego procesu montażu tarcz hamulcowych. Od czystości w tym miejscu wiele zależy.
Kuracja zacisków rozpoczęła się od rozebrania ich na części pierwsze, potem żmudne szorowanie, mycie, polerowanie tłoczka i składanie z powrotem w całość.
Tutaj zdjęcia w trakcie.


A w takiej pozycji Alfa sobie wypoczywała przez te kilka dni, w których toczyłem hamulcowy bój.

cdn...

niedziela, 25 maja 2014

Montaż silnika cd.

Silnik zamontowany, uruchomiony, wypadałoby zamontować resztę gratów, które są niezbędne do jego poprawnej pracy :)
Zamontowałem filtr powietrza i nieprzeciętnie rozbudowaną rurę ssącą z tłumikami szmerów.


Następny w kolejce był układ wydechowy. Przykręciłem rurę z katalizatorami, przyspawałem urwany wieszak oraz rozwierciłem i nagwintowałem otwory przy łączniku tzw. "szajbie". Jedna dziura mi trochę uciekła, ale udało się na siłę przykręcić. Raczej prędko tego ruszał nie będę, więc może tak zostać. Jest szczelne i o to chodziło. Ma działać, nie wyglądać :)

Po wszystkich zabiegach silnik prezentował się jak na fotkach poniżej, a przypieczętowaniem prac przy silniku było przykręcenie ozdobnej pokrywy.

W między czasie został zespawany chwytak powietrza do chłodnicy. Na szybciora, bez demontażu i szlifowania - to też miało działać, a nie wyglądać ;)

A tutaj prężą się bańki po płynach ustrojowych. W silniku na razie jest olej Mobil 10W-40, ale docelowo mam zamiar zalać Mobil 1 5w-50. Nowy płyn we wspomaganiu, świeży płyn hamulcowy ATE, i dolany do skrzyni olej Tutela, czyli fabryczny. Nie wymieniałem oleju w skrzyni bo był czyściutki jak nowy, jedynie dolałem do brakującego poziomu.
No i na koniec zdjęcia już z częściowo zmontowanym przodem, ale samochód stał na kołkach, bo przygotowany był do prac przy układzie hamulcowym.

Kurczę, dopiero na fotkach widać jak strasznie się zakurzył stojąc tyle czasu na dworze...