wtorek, 1 lipca 2014

Konserwacja podwozia i progów

Strasznie straciłem zapał do pisania tutaj, ale może jak znowu zacznę więcej pisać to on wróci? Trochę w to wątpię. W wiele rzeczy już zwątpiłem. Nic to, chociaż jeden projekt wykonam od początku do końca. Wystarczy bredzenia. Obiecałem post w nowym tygodniu, więc oto on. Dzisiaj będzie dużo zdjęć, bo dużo jest do pokazania.
Gdy już miałem poskładany samochód, ponaprawiane co nieco, to wziąłem się za jego zabezpieczenie przeciwkorozyjne. Ogólnie auta z grupy Fiata mają dobre blachy, całe nadwozia są ocynkowane. Jednak słabym punktem jest podłoga. Jest z cienkiej blachy i po prostu nie wytrzymuje próby czasu. Tym bardziej w autach, które były mało używane, tak jak moja Alfa. Naturalnie więc mój egzemplarz sobie wesoło chrupała rdza od spodu, a do tego przednie błotniki i progi miały masę odprysków od kamieni spod kół.
Wyglądało to wszystko tak:











Nic pięknego...
Prace zacząłem od usunięcia luźnych fragmentów starej konserwacji, wydmuchaniu piasku z zakamarków itd. Następnie niezastąpiona szczotka druciana w dłoń i jazda. Wyszorowałem co się dało, potem przemyłem wszystko przy pomocy tzw. ropownicy wypełnionej niezawodną benzyną i przystąpiłem do konserwowania.
Zakupiłem takie środki:
I leciałem z tym koksem ;) Zakonserwowałem całą podłogę od spodu, całe tylne nadkola i część przednich, a ostatnio musiałem ściągnąć przednie nadkola plastikowe i dojechałem przednie wnęki konserwacją do końca, tak jak z tyłu.
Na progi poszedł tzw. baranek, żeby miało to jakiś wygląd. No i przypieczętowaniem prac było dorobienie lakieru i pomalowanie progów. Nie jest to super pro robota, ale na razie nie miałem chęci na więcej, co najmniej na dwa lata starczy to co zrobiłem. Będę się martwił stanem blacharki kiedy indziej, to nie jest mój priorytet, miało tylko nie rdzewieć bardziej i jakoś wyglądać :)
Resztę odprysków lakieru w wielu miejscach usunąłem lakierem i pędzelkiem. Usunąłem w ten sposób mnóstwo niedoskonałości i samochód po tych zabiegach prezentował się znacznie lepiej.












Na koniec zostało mi przykręcić osłony plastikowe oraz osłonę pod silnik. Osłona pod silnik jest dosyć zmęczona życiem, będzie trzeba kiedyś pomyśleć o tym, aby ją wymienić, ale na razie ją ponaprawiałem i musi wystarczyć :)


Na dziś tyle..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz