środa, 16 lipca 2014

Test bojowy, czyli próba ognia.

Na remoncie Alfy spędziłem kilka miesięcy długich i samotnych wieczorów. Pod koniec czerwca postanowiłem sobie wynagrodzić te trudy i zrobić coś, co sprawi mi frajdę. Nawet komuś takiemu jak ja, coś się od życia należy.
W związku z tym zatankowałem wyścigówkę do pełna (duuża dziura w portfelu) i pojechałem :)
Wycieczka ta miała na celu kompleksowe wytestowanie samochodu i przekonanie się, czy wykonałem dobrą robotę. Muszę powiedzieć, że (może nieco narcystycznie) spisałem się całkiem przyzwoicie, samochód również ;) Ogólnie pokonałem 660 km, spaliłem zbiornik paliwa, jechałem szybko i w ogóle chyba zaczynamy się dogadywać z Alfą. Silnik nie eksplodował, nic się nie zepsuło, ubyło jednak nieco oleju w silniku. Nie wiem czy pierścienie się jeszcze nie dotarły do końca, czy styl jazdy spowodował ten pobór czy po prostu tttm i będę musiał z tym żyć. Jakoś strasznie mi to nie przeszkadza, ale jednak wkurza mnie, w końcu wszystko w silniku jest nowe... Zobaczymy jak będzie ze zużyciem oleju jak trochę jeszcze pojeżdżę, na razie nie wyrokuję. Najważniejsze że jeździ i robi to całkiem sprawnie, co udowodnią poniższe fotografie ]:-> (oczywiście próba przeprowadzona na zamkniętym odcinku drogi i w ogóle to na niemieckiej autostradzie :p ja jeżdżę przepisowo... raczej)



Nawigacja odnotowała prędkość 209 km/h, co jest potwierdzeniem wartości deklarowanych przez producenta. Więcej już raczej nie pojedzie, ale przecież nie skończyłem jeszcze prac nad Alfą ;)

Na deser garść statystyk z wyjazdu:






A tutaj droga powrotna, podczas której jechałem nieco wolniej niż w tamtą stronę, ale właśnie na powrocie testowałem v-max ( a podczas jazdy z pedałem w podłodze brakuje skali na ekonomizerze wyskalowanym do 25L/100km)





No i na razie to by było na tyle. Kolejne posty może wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz