wtorek, 15 lipca 2014

Chcieli mi ją zgwałcić od tyłu...

Czyli o tym, jak zostałem poszkodowanym w kolizji drogowej. To była moja pierwsza kolizja odkąd mam prawo jazdy. Przez ostatnie pół roku miałem niezliczoną ilość pierwszych razów... A będzie ich jeszcze kilka niedługo...
Na szczęście stłuczka nie z mojej winy. Zostałem trafiony w tył na światłach, przyhamowałem przed pedalarzem, który chciał sobie pośmigać na czerwonym, a samochód za mną nie zdążył. Hamulce działają, sam robiłem ;) Żeby było śmieszniej uderzyła mnie..... Alfa Romeo 147. Taki sobie zbieg okoliczności.
U mnie się nie wiele wydarzyło. Odbita ramka tablicy rejestracyjnej na moim zderzaku i jak się okazało po demontażu zderzaka, delikatnie wgnieciony pas tylny. Poszło z ubezpieczenia sprawcy. Świeżo upieczonego kierowcy heh... Nieźle zaczął. Za wiele tej kasy nie dostałem, ale nie mam czasu się użerać z ubezpieczalnią, za dużo mam na głowie teraz. Pas tylny troszkę podklepałem, zderzak wyprostowałem po podgrzaniu spawarką do plastików i delikatnie przepolerowałem i dałem sobie spokój z jego malowaniem, może ktoś mnie jeszcze trafi tak mocniej, to się wtedy będzie naprawiać. Tym samym ubezpieczalnia stała się częściowym sponsorem instalacji gazowej do mojej alfy, która jutro ma do mnie dotrzeć i będziem montować. A tu kilka fotek z zajścia i trochę mocniej uszkodzona Alfa sprawcy.






Ale żeby nie było, że nie dbam o prezencję mojej wyścigówki, to w ramach rekompensaty za straty moralne i wizualne po stłuczce zakupiłem dla niej nowe kierunkowskazy boczne. W wersji dymionej. Ufundowane naturalnie przez ubezpieczalnie. Stwierdzam, że prezentują się świetnie, idealnie komponują się z lakierem i w pewien sposób zniknęły z widoku, o co również mi chodziło, żeby nie straszyły takie pomarańczowe dzyndzle na błotniku ;)




p.s. bociany powoli powracają... nieszczęsny wariator.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz